Ni z gruszki, ni z pietruszki eksperci rosyjscy zwołali media, by im obwieścić, że za katastrofę w Smoleńsku odpowiadają nie tylko nieudacznicy piloci, ale i kiepscy organizatorzy lotu. Znaczy to, że wiedzą co jest przyczyną, ale puszczają mgłę.

 

Novum polega na tym, że Oleg Smirnow (z komisji technicznej, badającej z ramienia Moskwy katastrofę) dostał tym razem prikaz, by nie mówić o pijanym generale, ale o winie rządu RP za fatalne przygotowanie ostatniego lotu rządowego TU-154m.

 

Rosja

 

reaguje tym samym na zarzut Warszawy, która obudziła się po raporcie „międzynarodowej” komisji MAK,podnosząc moje twierdzenie, wyrażone niebawem po katastrofie, że to tzw. wieża w Smoleńsku nie zamykając lądowiska ponosi winęza ten

 

dramat

 

nie mającego sobie równych w historii katastrof lotniczych na świecie od wynalezienia latającej machiny przez braci Wright w 1903 roku. Oczywiście enuncjacje Smirnowa to kolejny policzek dla rządu p. prezesa Tuska: niech się chłop opamięta

 

póki czas

 

to wymowa słów, wygłoszonych w Moskwie. Smirnow zaoferował nieco zdziwionym dziennikarzom koktajl informacyjny, zawierający zgodnie ze starą recepturą z epoki Iwana Groźnegoszczyptę prawdy, podsypanej dziegciem kłamstw.

 

http://www.youtube.com/watch?v=rKNCKq3Tfl8

 

 

Post scriptum: to prawda, że rząd fatalnie przygotował lot prezydenta do Smoleńska. To prawda, że rząd uległ rosyjskiej prowokacji i zgodził się na rozbicie uroczystości katyńskich. A reszta? To wiemy!